niedziela, 6 lipca 2008

Srogi bazyliszek grasuje w lipcu czyli lo vs lome po raz n-ty

Jeszcze forum nie ochłonęło po Dniach Fantastyki, a już rozgorzał nowy temat pt. czy Bazyliszek będzie na LoME? (LINK) Dyskusja nad formułą czy raczej jakie armylisty powinny obiązywać w ciągu 24 h przekroczyła 4 strony co jak na turniej, który się odbędzie dopiero w październiku jest wynikiem całkiem niezłym :)
Na Bazyliszku byłem jednym, zeszłorocznym (między prawdą a Bogiem to na dwóch ale drugi był 3 lata temu i był singlowy :) ) i był on na LO. Mi się bardzo podobało. Zwłaszcza motyw dopasowywania armii i wyboru stołów. Wygrał skład z UWO ze smokiem, lesniakami, gondorem i morią. 100% przeginactwa i PG zwłaszcza w postaci smoka ;). Ale Neo tak dostawiał pary, że on i Ugluk mieli wygrywać solidnie a Callitus i brat Neo grać w okolicach remisu. Efektów nie trzeba opisywać, Neo 110/120 pkt z bitew etc. Jako drużyna 4 zwycięstwa 2 remisy. Czy na LoME też tak dużo znaczy dostawianie par? Krótnie przypomnienie systemu z zeszłego roku: dwie drużyny, w każdej kapitan plus trzech graczy, każdy z armią co daje 4 rozpiski na drużynę. Grają na ustalonych 4 stołach (2 po 2). Kapitanowie po zapoznaniu się z rozpiskami przeciwników, kładą po dwie rozpiski na parze stołów. Po odkryciu w losowy sposób określało się kto zaczyna. Jeden kapitan w jednej parze dobierał przeciwników, a przeciwny kapitan stoły. W drugiej parze na odwrót. Skrzywienie zawodowe ;) 4 armie i 4 przeciwników daje to nam, 4 silnia możliwych różnych par czyli 24 możliwości. Dla każdego zestawu mamy jeszcze wybór stołów, który można przeprowadzić również na 24 sposoby. Daje to nam 576 możliwych kombinacji. Sporo.
Czy na LoME tak się da kombinować? Moim zdaniem nie. Tak naprawdę warianty są dwa, albo po 2 armie dobre i 2 armie złe, albo każdy ma 2 armie dobra i zła. Dowolny miks wraca nas do punktu wyjścia bo w końcu chcieliśmy wprowadzając LoME uniknąć gry dobro na zło.
Wariant nr 1: dwie armie dobra dwie armie zła. Przyznam się, że nadal się zastanawiam jak mogłoby wyglądać takie parowanie. Kłopoty jakie widzę: ma grać dobro ze złem, co oznacza, że tak naprawdę dowolność wyboru jest które z dwóch dóbr gra z danym złem i na odwrót. O ile to jest nawet proste do dogrania o tyle problemy zaczynają się doborem stołu. Czy decydować na początku? No ok, ale wtedy już w ogóle zawężamy jakąkolwiek dowolność. Po za tym jak decydować? Arbitralnie przez sędziego odgórnie? To mogłoby być ciekawe. Losowo? Zbyt losowe ;) Pewnie gdybym sam organizował turniej zdecydowałbym się na wybór np. na zmianę przez kapitanów. Licząc możliwości. Stoły można wybrać na 12 sposobów. Armie tylko na 4. Daje to 48 kombinacji. 12 razy mniej. Mało moim zdaniem.
Wariant nr 2: każdy z graczy posiada dwie armie. System tu mógłby wyglądać np. tak samo jak na LO tylko z dodatkowym wyborem potem kto czym gra. I to mogłoby być fajne. Dużo możliwości, dużo kminienia. I jeśli tak to by wyglądało to mogłoby być zabawnie. Tutaj niestety do gry miesza się rzeczywistość. Ilu graczy w polsce ma dwie armie na LoME? A ile ośrodków jest w stanie wystawić 4 osobowe drużyny mające po 2 armie? Od nas z Krakowa w taki wypadku mogłaby być jedna. Przy wariancie pierwszym lub na Lo dwie. Bardzo fajna opcja tak naprawdę z dwóch armii, jedyny problem, że mało realna :(
Podsumowując, bo trochę już przynudzam. Moim zdanie master na LoME to bardzo fajna rzecz. Z chęcią zagrałbym duży turniej na LoME, GT okazało się być średniej wielkości lokalem na 24 osoby. Ale nie zabijajmy tego co jest piękne w turnieju drużynowym czyli dodatkowego aspektu doboru armii w drużynie i potem doboru przeciwników kosztem dużego turnieju na LoME, moim zdaniem nie warto. DMP są jedne. Masterów jeśli dobrze liczę 6-7, challengerów trzy razy tyle a z sezonu na sezon te liczby się zwiększają. Zwłaszcza, że to, że dobieramy armie pozwala pokazać się armiom ciekawym. Pograć smokiem (który w końcu wygrał całe DMP), rozpiskami Isengardu na kuszach, którą to ludzie ze śląska przywieźli, jakiś mumak z katapultami. Takie rozpiski rzadko się widuje, a specyfika drużynówki pozwala im spokojnie pograć.
Ave!

4 komentarze:

KędzioR_vo pisze...

Zdecydowanie wolałbym LO - przedwczoraj po turnieju rozmawialiśmy o Bazylu z Grzesiem i BaRtem, może dałoby radę wpaść. A ta sprawa z wybieraniem armii wroga, stołami, parowaniem - świetna :) Bardzo mi się to podobało, a na LoME część z tej frajdy zginie...


PozdRawiam, Twój wierny fan(atyk:P)

Anonimowy pisze...

Hmm... W sumie Bazyliszek mógłby pozostać taki jaki był. Aha - widzę, że sie postarałeś i napisałeś dość spory esej na ten temat ;) Ostatnio sporo ludzi o tym pisze...

Anonimowy pisze...

Sedno tkwi nie w tym cy Lome czy LO
a w tym jak będą i co będzie punktowane przy bitwach - czy decydujacą role jak do tej pory będzie miało wybicie wrogiej Armii czy spełnienie celów taktycznych / strategicnych scenariusza
:mrgreen:

Arteq z Krakowa pisze...

Heh, ja mówię Bazyliszkowi LO, powód jest prosty, LO to nasz Polski system, a to jest Master Polski, do tego jeszcze Drużynowy, jak na GT, przyjeżdżają Angole co to tylko za LoME, to niech se grają w LoME, ale Bazyl, w imię swojej frajdy drużynowej, powinien być na LO. Jak Polsce trza Mastera na LoME, to proszę bardzo, tylko nie jedynego Mastera, drużynowego. I LoME, to tylko 12 scenariuszy, a LO, to liczy się nie tylko zabicie wszystkich modeli, ale też wypełnienie scenariusza, jedynie można by jeszcze dać adnote: "Wybicie sił przeciwnika nie równa się spełnieniu celu scenariusza"

Pozdro 4 all
Beregond ( PS: może się wybiorę na Bazyla, to nie tak daleko :P )